niedziela, 29 września 2013

Niefajnie, kiedy bohaterowi wszystko się udaje, czyli Dora Wilk po raz trzeci


Miałam strasznie dużo kłopotów z tą recenzją. Napisałam ją ponad tydzień temu, ale nie byłam zadowolona. Nadal nie jestem, ale uznałam, że nic więcej nie wymyślę.


Po całkiem niezłym tomie pierwszym i rozczarowującym tomie drugim, wzięłam się za tom trzeci. Nie pytajcie, dlaczego kupiłam książkę zamiast czekać na e-book, wizyty w Matrasie o ósmej rano to zło.
Pierwsze sto stron było ciężkie. Przegadane w najgorszym stylu, brak akcji, z marysuizmem do potęgi i festiwalem „wszyscy kochają Dorę”. Czytałam i zastanawiałam się, czemu tak się uparłam na tę serię. Bo chcę polskiego urban fantasy, napisanego przez kobietę?


Ale potem zaczęło być lepiej, fabularnie. To nadal romans paranormalny, ale trochę akcji się znalazło. Zaczęłam mieć nadzieję, że poziom utrzyma się do końca. Redaktorsko, nadal uważam, że ktoś schrzanił.
Potem zaś znowu było źle, zakończenie jest pospieszne i po łebkach. Niebo podejrzanie przypomina sąd rejonowy, jakby autorce zabrakło czasu i ochoty na wymyślenie czegoś innego. Gdzieś zagubiło się dwóch bohaterów drugoplanowych, z których przynajmniej jeden był ważny dla fabuły.  

Dora w tej części nie dostaje żadnych nowych mocy, za to kolekcjonuje sojuszników z lewa, prawa, góry, dołu. Oprócz tego powstrzymuje rebelię w Piekle, ratuje grupę półanielskich dzieci, przeżywa sąd nad swoją duszą i odkrywa przypadek opętania w najwyższych kręgach Nieba. A, i służy za tłumacza emocji, bowiem czterech wiekowych mężczyzn nie jest w stanie się dogadać w kwestiach uczuciowych bez pomocy wiedźmy (biorąc pod uwagę ich ogólny poziom intelektualny, przestaję się dziwić).  



Nowy zestaw bohaterów drugoplanowych ucieszył, choć smuci brak kobiet. (Dora jest niby biseksualna, ale w całej serii nie było jeszcze bohaterki, która by jej się spodobała. Jeśli bohater jest harleyowcem, to powinien choć raz wsiąść na motor.) W ogóle w tej serii brak bohaterek, które byłyby przeciwwagą dla Dory- mamy albo suki(Nikita, Braga), albo ofiary(dziewczynki z ośrodka), albo dekoracje(pani Zosia).
Jako, że główne ciacha serii wyobrażam sobie specyficznie i aseksualnie, Baala powitałam z radością i niemal do końca był moim ulubieńcem. Jest on zresztą bohaterem pierwszej i lepszej sceny erotycznej. W drugiej biorą udział główni bohaterowie i jest znacznie gorzej napisana, chyba zabrakło odwagi.
Jeszcze dwie uwagi, techniczne można rzec. Pierwsza dotyczy redakcji i korekty. Otóż Zwycięzca bierze wszystko to najgorzej zredagowana książka, jaką czytałam w tym roku. Wiem, że autor nie zawsze zgodzi się na sugerowane przez redaktora zmiany, ale błędy ortograficzne i  gramatyczne powinny zostać poprawione.Może wydawanie dwóch tomów w tym samym roku to nie jest najlepszy pomysł? Dostępne na stronie autorki opowiadania są lepiej zredagowane.
Po drugie, jeśli ktoś jest fanem oryginalnej koncepcji aniołów, to może mieć z tą książką duży problem (jeśli ktoś jest fanem aniołów z Supernatural, też). Pal sześć, że anioły rozmnażają się jak ludzie, ale są głupie. Naprawdę. Rafael był opętany przez co najmniej kilka wieków i nikt się nie zorientował, mimo zmian w zachowaniu i osobowości. Nawet Rajzel, Pan Tajemnic, który wie wszystko (to nie, literówka, w powieści występuje Rajzel, nie Razjel).
W recenzji poprzednich dwóch tomów pisałam, czego nie rozumiem. Do listy dołączyły kolejne pytania- co się stało z Nikitą? Dlaczego żona Rafaela nie ma imienia, skoro dostał jej się dialog? Jakim cudem banda kretynów mogła tak długo utrzymać Niebo? Czy Baal naprawdę jest tak cudownie zły, czy tylko udaje, a naprawdę należy do klubu „wszyscy kochają Dorę”?
Czy kupię kolejny tom? Kupię, bo nadal mam nadzieję. Seria ma potencjał, to trzeci jest lepszy od drugiego. Gdzieś nad tym wszystkim krąży duch Anity Blake, ale mam nadzieję, że Dora się obroni.

0 komentarze: